Уривки книжки “Закоренілий космополіт” та повна pdf-версія видання

05.04.2012
37 хв читання

// Лукаш Ясіна, Ігор Шевченко

IhorShevchenkoПропонуємо Вашій увазі уривки із книжки-інтерв’ю Лукаша Ясіни із видатним українським візантологом, професором Гарвардского університету, Ігорем Шевченком «Закоренілий космополіт», виданої у Любліні у 2010 році (Zakorzeniony kosmopolita. Ihor Szewczenko w rozmowie z Łukaszem Jasiną, Instytut Europy Środkowo-Wschodniej, Lublin 2010, 220 s.). Протягом 2007-2009 років Лукаш Ясіна провадив розмови з професором Шевченком, на основі яких й з’явилася ця книжка. «З тих розмов, – пише Ясіна у передмові, – виринає складний образ Ігоря Шевченка – інтелектуала і космополіта, українського патріота і великого симпатика Польщі, людини, яка була взірцем не лише у справах наукових».

Звертаємо вашу увагу: через зміни в структурі сайту, повна електронна версія цієї книги зараз розміщена у рубриці “Бібліотека” , де ви також знайдете і матимете змогу скачати низку інших наукових видань з історії та суміжних дисциплін.

Panie Profesorze, zazwyczaj tego typu rozmowy zaczyna się od pytania o genezę, pozwolę więc sobie na nie i ja. Skąd wywodziła się Pańska rodzina i co sprowadziło Państwa znad Dniepru do Warszawy?

O środowisku społecznym moich rodzicow wiem stosunkowo mało. Nie wiem dokładnie, z jakich sfer pochodził moj ojciec, ale wyobrażam sobie co nieco na ten temat. Moj ojciec nie miał rosyjskiej matury, ale chyba ukończył szostą klasę gimnazjum. Swoją karierę zawodową zakończył przed objęciem władzy przez Semena Petlurę[1] jako губернський секретар, co według tabeli rang Piotra Pierwszego było swego rodzaju klasą średnią. Poźniej, już w Warszawie, podczas jakiejś rozmowy powiedział przy stole w formie kawału, że gdyby nie nastąpiły zmiany, zostałby rzeczywistym carskim radcą stanu. „Świadomym” Ukraińcem poczuł się podczas jednego z wielu mityngow odbywających się w Kijowie w roku 1917. Według jego opowieści, był jednym z tysięcy neofitow ukraińskości przebudzonych w ogniu i burzy rewolucji. Oczywiścieukraiński znał, gdyż pochodził z Radomyśla – gdzie mieściła się wcześniej drukarnia unickiego metropolity kijowskiego.

Дискусія навколо книжки-інтерв’ю Лукаша Ясіни з Ігорем Шевченком

Poźniej, w roku 1918 przychodzi Hetmanat[2] i moj ojciec działa w jego strukturach jako urzędnik. Mawiał, że pracować można było tylko „pod hetmanem”. Był to ten Dyrektoriat[3], o ktorym mawiano: «Ах, Директория, где же твоя территория». W listopadzie 1918 roku Dyrektoriat upadł. Moj ojciec, jak wielu przyzwoitych ludzi w owym czasie, był marksistą. Nawet w Warszawie na jego nocnym stoliku leżały książki Buckle’a25 i Kautsky’ego26 (o ktorym wspominał Czechow w Mewie). Przez takie lektury byłem od urodzenia strasznym antystalinistą.

Ojciec mowił po ukraińsku i rosyjsku. Wydaje mi się, że w czasach carskich pracował w urzędzie mobilizacyjnym, tym samym zajmował się rownież w czasach Petlury. Przypominam sobie w tej chwili napis na jego nagrobku na Cmentarzu Prawosławnym na Woli (do ktorego niedługo dodam rownież napis poświęcony mojej osobie), ktory brzmi: „Iwan Iwanycz Szewczenko – Dyrektor Głownego Zarządu do spraw Wojskowej Mobilizacji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych”. Był to jego ostatni tytuł przed 1920 rokiem. Oczywiście normalna praca jego urzędu była niemożliwa z uwagi na częste fluktuacje terytorium Ukraińskiej Republiki Ludowej.

Przez pewien czas panował jednak spokoj. Rząd URL rezydował w Kamieńcu Podolskim. Tam moj ojciec studiował na ukraińskim uniwersytecie, ktorego rektorem był Iwan Ohijenko – lingwista, znany Panu, ktory potem został profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, a zakończył życie w Kanadzie jako metropolita Iłarion.

W międzyczasie był prawosławnym biskupem chełmskim…

Wykładowcą tego uniwersytetu, w tym mojego ojca, był rownież moj pierwszy teść, poeta-neoklasyk Draj-Chmara – zamordowany w obozie stalinowskim w Magadanie w czasie jednej z czystek.

Wracając do mojego ojca, przeszedł on etapy wędrowki rządu petlurowskiego po pokoju ryskim… W walkach praktycznie nie brał udziału. Raz matka opowiadała mi, że chyba w okolicy Berdyczowa rozdano im karabiny. Pierwsze chwile na emigracji były bardzo trudne. Na początku był – zdaje się – internowany w Tarnowie. Rodzina biedowała też w Grodnie Jednak już w roku 1921 ojciec odnalazł się w Warszawie, gdzie spotkał przypadkowo na ulicy Piotra Choynowskiego[4], ktoremu wyświadczył wielką przysługę w Kijowie (nie wiem jaką, ale przypuszczam, że pomogł mu uniknąć mobilizacji). Pan Choynowski zaproponował rodzicom pobyt w swojej willi w Radości. W tym miejscu przyszedłem na świat… Wedle tradycyjnej, ale i wiarygodnej wersji przekazu nastąpiło to niespodziewanie. O akuszerce nie było mowy, wobec czego pępowinę przeciął rezydujący niedaleko żydowski fryzjer, inaczej mowiąc cyrulik.

Tu pozwolę sobie na dygresję. Otóż to małe podwarszawskie skupisko letniskowych willi nazwano Radością dzięki inwencji popularnego aktora Antoniego Fertnera[5], który zbudował tam swój dom jako pierwszy…

Niezwykłe, to wie Pan więcej o Radości niż ja! Ale i tak niewiele z niej pamiętam, gdyż – jak wiadomo – tak wczesnego dzieciństwa nie odnajdujemy w naszej pamięci.

Od samego początku znajdowaliśmy się w kręgu emigrantow wywodzących się z Ukraińskiej Republiki Ludowej. Jako dziecko bywałem często gościem samego prezydenta URL. Jego corka – Natalia Łebedźka-Chołodna[6], uczyła mnie języka francuskiego, wytykałem jej zresztą błędy.

Jeśli chodzi o pochodzenie mojej matki, to wiem, że urodziła się w Jampolu.

W tym naddniestrzańskim, znanym z „Trylogii”? To ciekawe. Pański ojciec pochodził z Wołynia, z jego „okołożytomierskiej” części, a matka aż znad Dniestru.

Matka pochodziła chyba ze sfery wyższej niż ojciec. Na jednej z zachowanych fotografii jej rodzina jest bardzo dobrze ubrana i wygląda szlachetnie. Dziadek umarł na gruźlicę. Matka chodziła do gimnazjum i pamiętała nawet, że Пифагоровы штаны на все стороны равны. Po ukraińsku mowiła dosyć dobrze, choć ze swoją siostrą, ktora wyszła za mąż za francuskiego pilota i zamieszkała w Mińsku, korespondowała po rosyjsku. Matka poznała ojca, kiedy była maszynistką i sekretarką rządową na terytorium znajdującym się pod władzą URL. Pamiętam ich napisany już po polsku – w Winnicy – akt ślubu. Do Polski przyjechali więc jako małżeństwo. O jej pochodzeniu wiem niewiele więcej niż o pochodzeniu ojca. Dziadek był podobno разорившимся помещикoм. Babcia była z domu Kwiatkowska – podczas Bożego Narodzenia w jej rodzinie śpiewało się z kantyczek. Niewykluczone więc, że byli to Polacy lub dawni unici.

Kiedy po latach przyjechałem do Jampola, pierwszą rzeczą, jaką usłyszałem po przybyciu do cerkwi, było gremialne oświadczenie tamtejszych bab, że batiuszka śpi. Nagle wypadła jakaś kobieta i powiedziała do nas: „Jak wy ładnie mowicie po ukraińsku!” Jej corka chodziła do szkoły w Mołdawii, gdzie podobno szkolnictwo stało na wyższym poziomie. Zapytałem owe baby o prawosławny cmentarz. Kiedy tam dotarłem, okazało się, że wypełniały go niemal w całości pomniki wielkiej wojny ojczyźnianej i nieprzebyte haszcze. Po pewnym czasie zobaczyłem ślad piaskowca i krzyża, a następnie resztki zapuszczonej kaplicy. Na malutkiej polance wśrod gąszczu znajdowały się grobowce Polakow urodzonych niejednokrotnie jeszcze przed rozbiorami. Zrobiłem zdjęcia – być może jedyną dokumentację tego faktu[7]. Znajdował się tam ciekawy przykład językowych przemian napisow, ktore z biegiem czasu ewoluowały na nagrobkach w kierunku języka miejscowego: najpierw to były napisy polskie, potem ukrainizmy, a na końcu napisy ukraińskie i rosyjskie.

Moja matka była osobą oddaną wierze prawosławnej. Jako rodzina jeździliśmy często (od 1930 do 1939 roku) do miejscowości, w ktorej znajdował się klasztor Bernardynow i sanktuarium Matki Boskiej Skępskiej[8]. Bernardyni probowali moją matkę nawracać, ale nie nawrocili. Jej poźniejsze życie układało się rożnie. Między innymi przez całą wojnę ukrywała Żydowkę – siostrę Hanny Kister[9]. Po wojnie moja matka wraz z armią Andersa dostała się do Anglii. Ale przedtem powędrowała z dońskimi Kozakami do Austrii, do Klagenfurtu. Pod koniec swojego życia dzięki Wandzie Piłsudskiej[10] znalazła się w Kolbe House, wspolnie z rożnymi paniami Potockimi i Branickimi, w tym także z matką jednego mickiewiczaka. Pisała do mnie listy po polsku. Kiedy przyjechałem na jej pogrzeb, ksiądz chwalił jej pobożność – prawdopodobnie przeszła więc na katolicyzm.

W ramach swoich wędrowek dotarłem też do Radomyśla. Tam odnalazł mnie moj daleki kuzyn, ktory dochrapał się stopnia pułkownika Armii Czerwonej – miał nawet motocykl z przyczepką wskazujący na jego pozycję społeczną. Odnalazłem też kuzynkę, ktorej wysyłałem zapomogę w formie bateryjek do aparatu słuchowego. Inni kuzyni w Związku Radzieckim byli także nieźle ustawieni – jeden z nich był dyrektorem banku w Owruczu. Gdybym tam został, być może także dostąpiłbym podobnego awansu, a że jestem ostrożny, więc prawdopodobnie bym przeżył. Nigdy bym jednak nie został radzieckim akademikiem. A tak zostałem członkiem zagranicznym akademii w Polsce i na Ukrainie. W przypadku Polskiej Akademii Umiejętności mogę to jeszcze zrozumieć. W przypadku Ukraińskiej Akademii Nauk przychodzi mi to z trudem. Jestem taki local boy who made good.

Przejdźmy do okresu międzywojennego i życia Pańskiej rodziny w Warszawie. Do codzienności i zdarzeń nadzwyczajnych… Jak kształtował się mieszkający w Warszawie Ukrainiec? Nazywa Pan Warszawę (ale tę sprzed 1939 roku) „jedynym moim miastem” – dlaczego?

Najpierw mała dygresja. Jako młody chłopiec – uczeń – cudzoziemiec gimnazjum im. Mickiewicza – cieszy łem się względnym spokojem. Jako młody człowiek byłem lewicowcem. Ojciec i ja czytaliśmy „Robotnika”[11]. Wspolnie z Andrzejem Vincenzem chodziliśmy do jego redakcji czytać gazetę. Nie bawiliśmy się w przesadne analizy totalitaryzmu, ale antystalinizm był w nas głęboko zakorzeniony – rok 1920 zadecydował o wszystkim. To mam za dobre polskiej szkole, że napadały na nas tylko oenerowskie, uczniowskie pisemka, ale nigdy dyrekcja tej szkoły.

Mieszkaliśmy całą rodziną najpierw na Gornośląskiej, a poźniej na Gęsiej 49.

Teraz jest to ulica Mordechaja Anielewicza. Betonowy Muranów…

Ojciec angażował się w wiele inicjatyw, między innymi był buchalterem kooperatywu zajmującego się budową mieszkań. Wprawdzie nie mogł podpisywać się pod żadnym dokumentem, gdyż nie był polskimobywatelem, niemniej mieszkający na rogu Smoczej aptekarz, pan Wacław Filipowicz, użyczał mu swojej polsko-katolicka. Do tej połowy niekiedy zaliczaliśmy się my. Mojego ojca nazywano nawet czasem (gdy go lubiano) „panem Janem”. Moj ojciec był dobrym Ukraińcem jako petlurowiec. Ci z Galicji byli widziani źle. Zresztą galicyjscy Ukraińcy też byli na nas źli, gdyż Petlura „sprzedał” Galicję Polakom i Piłsudskiemu. Resztę kamienicy zamieszkiwali Żydzi. Prawdziwą rzeczywistością mojego ojca były środowiska petlurowskie.

Po całym dniu spędzonym w szarej, smutnej rzeczywistości wspomnienia pomagały Pana ojcu w odnalezieniu równowagi. Można powiedzieć, że podobnie jak polskim emigrantom w Londynie po zakończeniu ostatniej wojny…

Myślę, że tak. Pamiętam wiele bardzo szczegołowych opowieści. Była to rzeczywistość dość wirtualna as opposed do rzeczywistości wprost. Moją matką chrzestną była wdowa po Aleksandrze Salikowskim, ktory wydawał „Ukraińską Myśl”. Ojcem chrzestnym był “obrońca Zamościa” – Marko Bezruczko[12] – dawny pułkownik pieczątki. I wszystko działało jak w zegarku. Na Gęsiej mieszkało mieszane towarzystwo. Połowa domu była rosyjskiego sztabu generalnego, a w międzywojennej Polsce – pracownik Państwowego Instytutu Kartograficznego (dzięki znajomości z Edwardem Rydzem-Śmigłym). Oni wszyscy leżą zresztą na cmentarzu na Woli. Gdy jestem w Warszawie, zachodzę tam często i w ten sposob ich spotykam. Moja matka chrzestna mieszkała na Opaczewskiej 54, tam też często bywałem. Jej dzieci chodziły do Liceum Francuskiego na rogu Marszałkowskiej i Krolewskiej. Corocznie 1 stycznia chodziliśmy winszować Andrijowi Mykołajewyczowi Liwyćkiemu[13].

Podczas okupacji, do końca roku 1940 – czyli do mojego wyjazdu do Pragi – miałem częste kontakty z ojcem. Już pod koniec 1939 roku moj ojciec twierdził, że Hitler musi przegrać. Powoływał się przy tym na Herodota – że demokracja zwycięży. Od razu się sprzeciwiłem: a wojna peloponeska? Pomimo upadku Francji, Norwegii czy Belgii ojciec wciąż uważał, że plany Hitlera nie mają większych szans powodzenia.

Wychowanie dane mi przez rodzicow doceniłem dopiero poźniej. Bardzo wiele drobnych rzeczy utkwiło mi w pamięci. Pamiętam wczesne lato 1926 roku, tuż po przewrocie majowym, kiedy to jechaliśmy na wakacje w okolice Augustowa. Zapomniałem powiedzieć o tym, że moj ojciec był amatorem-poetą. Wiersze jego nie były wielkie, ale były napisane dobrym językiem ukraińskim, poprawianym przez samego „profesora”Iwana Ohijenkę z ulicy Stalowej 19 na Pradze. Pamiętam jeden z jego wierszy wysłanych do mnie w 1926 roku do Augustowa: „Великий будь, коханий сину / волю і правду над душу кохай / люби миленьку Україну (…)”. Szykował mnie już wtedy na Ukraińca, na patriotę, na mądrego człowieka.

Istniało wiele nakazow i zakazow. Według matki z Żydami zadawać się nie należało. Choć – o ironio – to właśnie od żydowskich chłopakow na zabronionym podworku dowiedziałem się wielu rzeczy o seksie.

vykladachi

Викладачі Гімназії та Ліцею ім. Адама Міцкєвича у Варшаві, де навчався Ігор Шевченко
(з колекції Й. Тімошевича). Фото надане Лукашем Ясіною

Uformował mnie także świat wakacyjny: okolice Lipna (w owczesnym wojewodztwie pomorskim) – klasztor Bernardynow, chłopskie dzieci – tam poznawałem prawdziwą Polskę. Ośrodkiem formacyjnym stało się też gimnazjum i liceum Adama Mickiewicza. Spotkałem tam dwie Polski – jak je sam określiłem: „otwartą”i „oenerowską”[14]. Tu drobna dygresja. Bywałem wtedy często w Instytucie Wschodnim na Miodowej 10[15], gdzie słuchałem Leona Wasilewskiego[16]. To chyba jeden z przodkow ideowych Waszego Instytutu[17]. Pamiętam także wykłady dla licealistow prowadzone między innymi przez Zmigrydera-Konopkę[18] i Tadeusza Zielińskiego[19]. Okazuje się, że wielcy ludzie kształtowali owczesnych licealistow.

Czy Pańscy rodzice myśleli o Panu jako o przyszłym naukowcu?

Nie, chyba nie, ale wspierali moje wykształcenie. Mieli wielki szacunek dla wiedzy i pomagali mi, jak mogli. Ojciec powiedział mi nawet, że jako gaduła powinienem zostać adwokatem. Zresztą w jego czasach politycy wychodzili z kasty prawniczej. Możliwe, że według nich byłem predestynowany do wielkości. To wynika z wiersza ojca, ktory Panu przytoczyłem.

Ale był Pan predestynowany do wielkości – w sensie kariery?

No to chyba zbyt ambarasujące pytanie. Nie, nie, karierą się pogardzało – po inteligencku, częściowo dlatego, że się jej nie zrobiło… Chodziło tu raczej o wielkość w sensie ludzkim.

[…]

WOJNA

Jak wspomina Pan wrzesień 1939 roku dziś – po siedemdziesię-ciu latach? Był to moment, kiedy życie Pana i Polaków z Pańskiego środowiska zaczęło biec odmiennymi torami.

Wrzesień 1939 roku kojarzy mi się z kopaniem rowow obronnych, w czym uczestniczyłem jako robotnik. Po wybuchu wojny dalej mieszkaliśmy na Gęsiej, bomba nas nie zniszczyła. Jak na nieszczęście zawsze była wtedy dobra pogoda. W tym czasie sprzedawałem książki „Roju”. Warszawę bardzo szybko opuściłem, pojechałem do Pragi na studia. Moi rodzice przeprowadzili się zaś na Żoliborz.

Z uwagi na powstanie getta?

Tak.

Kiedy umarł ojciec Pana Profesora?

W listopadzie 1941 roku. Na serce. Nagle i szybko. Pojechałem do Warszawy na pogrzeb.

Czyli już po Pańskim wyjeździe do Pragi. Dlaczego właśnie Niemiecki Uniwersytet Karola w Pradze? Protektorat Czech i Moraw wydawał się bezpieczniejszym miejscem?

To była jedyna uczelnia pod niemiecką okupacją, gdzie niehitlerowski młody człowiek mogł się uczyć. Moim celem, już w dzieciństwie, było zgłębienie korzeni naszej cywilizacji. Powiedziałem to, jak miałem lat czternaście. Bez greki i łaciny było to niemożliwe. Dla mnie jednak było to odkrycie absolutnie oryginalne.

Opuszczenie Warszawy miało decydujące znaczenie w Pańskiej edukacji. Z drugiej strony zawsze w grę wchodzą rozliczenia moralne.

Miałem nieczyste sumienie wobec moich polskich przyjacioł w sensie subiektywnym, a nie obiektywnym, bo przecież nikogo i niczego nie zdradzałem. Moja matka ukrywała Żydow, w czym nie przeszkadzało jej to, że przed wojną ostrzegała mnie przed nimi, tak jak to powiedziałem wcześniej. Pojawili się nawet u niej ludzie, ktorzy za kupę forsy chcieli przekonać ją do ich wydania. I ona – kobieta z zapadłego Jampola i z takiego a nie innego pokolenia – nie zrobiła tego. Muszę się przyznać, że była we mnie jakaś wewnętrzna walka przed wyjazdem. Napisałem nawet dziennik opisujący oblężenie Warszawy we wrześniu, ktory potem zniszczyłem. Nie byłem więc wolny od dylematow. Wiedziałem, że przede mną nie ma niczego. Korzenie cywilizacji były dla mnie najważniejsze. Od ukraińskich kolegow dowiedziałem się, że można się zapisywać na Uniwersytet Karola. Nie wiedziałem wtedy, czy jest on czeski, czy niemiecki. Napisałem tam podanie – nie pamiętam czy po czesku, czy po niemiecku. Języka niemieckiego jeszcze wtedy nie znałem.

Razem z matką przesiadywaliśmy często na ulicy Podwale 16 w lokalu pewnego ukraińskiego komitetu. Niemcy rzeczony komitet zlikwidowali w roku 1943 za zbytnią wspołpracę z Polakami. Jak wyjeżdżałem z Warszawy, getto było już zbudowane, otoczone murami i siatkami oraz napisami w rodzaju: „Achtung Seuchen Gebiet” (czyli „Uwaga, obszar zapowietrzony”)… Kiedy po raz pierwszy przyjechałem z Pragi, odwiedziłem getto. Miałem „swoich” Żydow, ktorzy nie mieli wątpliwości co do mojej postawy, włącznie z „ukraińsko-żydowskim” Żydem Fannsztejnem z Kołomyi.

Zawojowanie Europy Wschodniej przez Niemcow po 22 czerwca 1941 roku niektorym się podobało, ale olbrzymia większość emigracji ukraińskiej była przeciw. Niektorzy wiedzieli o niemieckich planach. Nikt jednak nie myślał, że skala zbrodni będzie tak ogromna.

Nie pamiętam dokładnie, kiedy byłem tu po raz ostatni, zdaje się, że jeszcze przed powstaniem w getcie warszawskim. Widziałem wtedy „ostatki” getta. „Siedemnastka” jeździła wowczas na Żoliborz przez tereny getta. Pamiętam jego mieszkańcow przechodzących przez drewniany most.

Most odtworzony w waszyngtońskim Muzeum Holocaustu.

Ten w Waszyngtonie w niczym nie przypomina prawdziwego.

Zobaczy Pan![20] Wroćmy do tematu mojego wyjazdu. Nigdy nie straciłem zaufania Jana Białostockiego ani jego matki. Usprawiedliwiało mnie to, że chcę się kształcić. Januszek Białostocki zaczął się uczyć angielskiego już po upadku Warszawy. Jędrek Vincenz znał ten język wcześniej, służył w czołgach u Maczka[21]. Ja angielskiego uczyłem się po Stalingradzie. Wtedy uświadomiłem sobie, że Niemcy na pewno przegrają wojnę i anglosaski świat zdominuje Europę Zachodnią.

PRAGA

Porozmawiajmy o kolejnym etapie Pańskiego życia. Praga.Studia. Pan – młody Ukrainiec w Protektoracie Czech i Moraw na niemieckim uniwersytecie. W kraju, czyli w Polsce – najczarniejsza „noc” okupacji. Pańscy przyjaciele angażują się w walkę podziemną albo usiłują przeżyć. Pan trafia do zupełnie innego miejsca.

Częściowo utrafił Pan w sedno. Po wyjeździe do Pragi moje życie zmieniło się diametralnie. Miasto to było zakątkiem spokoju. Jeszcze raz podkreślam – wyjechałem, ponieważ chciałem się uczyć. Nigdy nie zmieniłem swoich poglądow. Nigdy nie doszedłem do wniosku, że OUN[22] to dobra sprawa, a już w sierpniu 1941 roku zrozumiałem, że Hitler nigdy nie odbuduje wolnej Ukrainy. Każdy idiota winien był wtedy zrozumieć, że on nie „zrobi” niepodległej Ukrainy. Żaden nacjonalizm ani totalitaryzm nie będzie tolerował obok siebie innego, chyba że traktowanego rowno i w sposob partnerski (jak relacje Hitler–Mussolini).

Taki realny pogląd musiał być oczywiście wynikiem genealogii stosunków rodzinnych. Ludzie ze środowisk URL byli świadomi, że Niemcy nie mają nic do zaoferowania Ukrainie.

W tym czasie nie mowiłem nigdy głośno niczego, co doprowadziłoby mnie do potępienia przez środowiska ukraińskie lub aresztowania przez władze niemieckie. Wykazałem typową zdolność do przeżycia. Na wojnie „pozafrontowej” są dwie zasady: pierwsza – robi się rzeczy niesłychane, gdyż zaciera się granica między życiem a śmiercią, i druga – należy wiedzieć komu ufać, komu zaś nie ufać. Jak Pan widzi, nie popełniłem ani jednego błędu, choć oczywiście wiele rzeczy robiłem zupełnie nierozsądnie. Jednak wyżyłem, czy też wręcz przeżyłem, i nie poniosłem żadnych poważniejszych konsekwencji.

Błąd popełnili nacjonaliści galicyjscy, licząc na powtórkę scenariusza z I wojny światowej. Środowisko URL umiało się odnaleźć w tej rzeczywistości?

Środowisko URL jak najbardziej istniało. Na przykład bywałem często u Izaaka Mazepy[23]. Oni też mieli masę iluzji, między innymi takich, że dobrze by było, żeby Niemcy się utrzymali na Ukrainie jeszcze z dziesięć lat. Jak już mowiłem, filologia klasyczna była źrodłem mojej przyszłości. Uczyłem się na uniwersytecie administrowanym zgodnie ze starymi niemieckimi zasadami. Wykładał tam na przykład jeden jezuita, z ktorym można się było doskonale dogadać. Miałem też przyjaciołkę – Trudę Cohen, ktora pochodziła z mieszanej rodziny. Matka jej była Niemką sudecką, a ojciec Żydem. Ojca nigdy nie widziałem.

Mikrohistoria jest bardzo skomplikowana.

Byłem (trochę to teraz upiększam) kimś pomiędzy Marranem[24] a Konradem Wallenrodem.

W takim razie ciekawi mnie, ile jest w Panu z Marrana, a ile z Konrada Wallenroda?

Z Marrana tyle, że skrycie wyznawałem prześladowaną „religię”, a z Konrada Wallenroda, że świadomie żyłem wśrod nieprzyjacioł. Wyrosłem ze środowiska petlurowskiego i pamiętałem wiersz mojego ojca, o ktorym już wspominałem – miałem więc mniej problemow. Dążyłem do swoich celow, ciężko pracowałem. W Pradze byłem spędzany jak bydło na rożne ounowskie uroczystości, ktore były mi nienawistne. Chodziłem tam jednak i cicho siedziałem. Istnieli dwaj ukraińscy bohaterowie – Biłas[25] i Danyłyszyn[26] – powieszeni przez Polakow za napad na polski posterunek policyjny. Rocznicę ich egzekucji świętowano, a ja na tę celebrację chodziłem[27].

Zachował Pan jednak kontakty z Polakami?

Wspołpracowałem z podziemną organizacją PPS-WRN[28]. Często przewoziłem im dokumenty. Raz udałem się w podroż kurierską do Lwowa. Regularnie też przywoziłem do Warszawy informacje ze świata. Pamiętam jeden wypadek z ulicy Suzina 3 lub 5 [w Warszawie – Ł.J.]. Tam rozpanoszyła się Armia Krajowa. To musiał być rok 1943. Pewna panienka przywiozła mi pakunek. Była łączniczką i pomyliła się o jedne drzwi. Poszedłem do sąsiada i powiedziałem mu, żeby był ostrożny. Nie wiem dlaczego, ale mi ufano. W czasach wojny łatwo jest być bohaterem. Życie ludzkie nic nie znaczy. Bałem się zresztą wtedy jak każdy – bali się wszyscy.

Do WRN trafiłem przez Tadzia Wuttkego[29]. Wtedy tylko raz widziałem, jak młodzi ludzie się boją. Miałem przewieźć dokumenty do Lwowa (z Warszawy). Byliśmy we trojkę. Zobaczyłem, że Tadzio Wuttke się zawahał. Wymyśliłem sobie, że jestem do tego idealny z moim paszportem. Kupiliśmy walizkę z podwojnym dnem. Jechał ze mną Czerwiński (poźniejszy dziennikarz). Taka walizka to absolutny idiotyzm, pozna ją każdy żandarm. Na szczęście oni zajmowali się tylko „rąbanką”. Przejechałem swobodnie – nie wyglądałem jak przemytnik.

Mieszkałem w domu studenckim przeznaczonym dla dobrych emigrantow – między innymi Bułgarow, Duńczykow i Ukraińcow. W trakcie nagonki na ukraińskich nacjonalistow w 1941 i 1942 roku mieszkałem na pierwszym piętrze. O piątej rano regularnie przyjeżdżało gestapo i funkcjonariusze w filmowych skorzanych płaszczach z długimi połami wraz z czeskim policjantem, ktory im salutował. We mnie rodził się wtedy jeden problem – czy przyjdą? Wtedy też zniszczyłem swoj polski paszport dla cudzoziemcow (czyli nansenowski[30]). Tu dygresja – w rubryczce znajdowało się określenie przynależności państwowej: „nieustalona – ostatnio ukraińska”, co oznacza, że uznawano istnienie URL. Jeden jedyny raz gestapo wrociło. Bałem się wtedy i widziałem aresztowanie. Cieszyłem się bardzo, że nie chodziło im o mnie.

Ufałem tylko Erichowi Hoffmanowi – jednemu z profesorow, ktory dał mi pierwszą w moim życiu posadę – za pięćdziesiąt marek miesięcznie. Niewiele, ale lepiej niż nic. Zajmowałem się pracą polegającą na byciu kimś w rodzaju „stroża seminarium”. Hoffman był niemieckim patriotą. Był ranny w 1916 roku i uważał, że Sowieci mają ogromną siłę walki o swoją ojczyznę.

Istniało też środowisko czeskie. Czesi na ogoł byli bardzo lojalni, choć nie lubili Niemcow. Jedna z moich koleżanek była łączniczką partii komunistycznej. U niej mieszkałem. Ciekawym antraktem było moje uczestnictwo w ekspedycji badawczej do Strasburga. Po powrocie z wyprawy tej koleżanki już nie zastałem. Na drzwiach zobaczyłem jedynie pieczątkę Tajnej Policji Państwowej, czyli gestapo. Na szczęście moje papiery trafiły do porządnego posthabsburskiego policjanta, ktory orzekł, że nie ma przeciwko mnie dowodow.

W Pradze nauczyłem się bardzo wiele. Byłem pilny, więc poznałem grecki i niemiecki. Ale na początku nie było najlepiej. Na pierwszym wykładzie nie zrozumiałem ani słowa.

Jaką instytucją była wtedy ta uczelnia?

Deutsche Karls-Universitat był ciekawą instytucją. Studiowali tam Niemcy, Ukraińcy, Duńczycy i ludzie z okupowanej Europy (z wyjątkiem Czechow i Polakow). Ja sam byłem tam dość aktywny i wygłaszałem referaty na neutralne tematy, w tym o Rilkem – wraz z moimi własnymi przekładami. Moj drugi odczyt traktował o ucieczkach w świecie starożytnym i zasadzie „uciekać szybko i momentalnie” – powoływałem się na przykłady Hannibala i Alkibiadesa. Przyszedł do mnie prezes nazistowskiego związku studenckiego z informacją, że gestapo chce dostać tekst mojego przemowienia. Nie byli głupi, prawda? Dałem ten tekst, ale nic złego mnie nie spotkało. W Pradze można było wyżyć[31].

Jaki był właściwie niemiecki uniwersytet w Pradze?

To już właściwie nie był Deutsche Karls-Universitat w Pradze. Niektorzy wyemigrowali i wylądowali w Oxfordzie, inni znaleźli się w Terezinie. Notabene, niektorzy Żydzi przeżyli tam jawnie całą wojnę – tak jak Truda Cohen. Profesorowie częściowo byli pozostałością przeszłości. Moj profesor, za ktorego śmierć czuję się odpowiedzialny, był człowiekiem miejscowym i byłym socjalistą – choć nosił znaczek NSDAP. Drugą kategorię stanowiły wszelkiego rodzaju miernoty z grona Niemcow sudeckich, ktore się zrobiły profesorami. Wszyscy Niemcy byli na froncie, pozostały głownie kobiety, co zresztą niewiele pomagało, gdyż za zhańbienie rasy groziły kary i to dość wysokie. Po pewnym czasie zaczęto przysyłać z Niemiec profesorow na lepszym poziomie, aby umacniać „niemczyznę”.

Miałem taką maksymę – nigdy się nie poddawać. Już wtedy zaczęto zwracać na mnie uwagę. Nadszedł rok 1944. Nie ma żadnej „cudownej broni”. Przyjdą tu Rosjanie. Ja mam ze sobą niespecjalny bagaż: petlurowiec, zdrajca i kolaborant. Najprawdopodobniej oznaczało to moj koniec. Na wszelki wypadek kupiłem sobie słownik niemiecko-angielski i Historię Anglii Trevelyana[32]. Zacząłem się też uczyć angielskiego, co okazało się nad wyraz trafną decyzją. Przystąpiłem do szykowania ucieczki. Dochrapałem się Fremdenpass i czeskiego paszportu dla cudzoziemcow, w czym pomagał mi znajomy, bratanek Łesi Ukrainki[33], wzięty do niewoli oficer Armii Czerwonej.

Wspolnie poszliśmy do zawiadowcy stacji kolejowej Praga Towarowa. Zaoferowałem mu trzysta „Mew”. To były dobre papierosy, rozdawane z przydziału. Ponieważ nie paliłem, byłem bardzo bogaty. Udało mi się zdobyć skierowanie na wagon, a na mapie znalazłem miasto położone daleko na zachod. I tak wspolnie z moją żoną, teściową i kilkorgiem znajomych opuściłem Pragę. Czeski urzędnik zaserwował mi niemiłą uwagę: „Ty sam nie wiesz, do kogo należysz”. W Bawarii trafiłem na ostatnie uroczyste obchody urodzin Hitlera. Najpierw słyszałem niezwykle „wzruszające”przemowienie Goebbelsa. Widziałem też oficerow niemieckich, ale pijanych i z rozpiętymi kołnierzykami – niebywałe… Kupiliśmy sobie wtedy „stołypinkę”, taki piec, ktory nas z lekka ogrzewał, a panie mogły na nim gotować.

Moj przyjaciel Andrzej Gądek (mieszkający do dziś w Warszawie) był wtedy w obozie koncentracyjnym. Posyłałem mu paczki, ktore – o ironio – dochodziły. Niemiecki porządek. Nasza podroż też przebiegała według pewnego porządku. 21 kwietnia nagle zjawiły się samoloty i zaczęły bombardowanie. Na szczęście w nasz wagon nie trafiły, niemniej przewrocił się. Straciłem okulary. Powodem bombardowania był komin od naszej „stołypinki”. Dzięki pewnej hucpie, w nie wielkiej miejscowości w pobliżu Jeziora Bodeńskiego udało mi się uzyskać drugi wagon. Pojechaliśmy więc dalej.

Po dwoch tygodniach zjawili się Marsjanie, czyli Amerykanie – pierwszy z nich nosił jako trofeum znaczek partii nazistowskiej. I tak zaczęło się moje nowe życie.

TUŻ PO WOJNIE

Panie Profesorze, mamy rok 1945. Zacznijmy niechronologicznie – od dokonanego przez pana tłumaczenia „Folwarku zwierzęcego” Orwella[34].

To jest dłuższa historia i ma ciekawe tło. Moim problemem był wstyd za Ukraińcow mojego pokolenia i trochę młodszych – kolaborantow itp. Wymyśliłem sobie, że musi istnieć grupa nieznanych lewicowych studentow ukraińskich. Nie wszyscy „rżnęli” Żydow. Pojechałem do Londynu, gdzie moja matka pracowała po wojnie jako gospodyni w jakimś rosyjsko-żydowskim domu. Dostałem się do związku studentow brytyjskich, powstał też związek studentow ukraińskich. Występowaliśmy jako grupa antyhitlerowska.

Nie włączyliśmy się do ruchu ogolnoświatowego opanowanego przez Sowietow. Miałem też kontakty z antystalinowską lewicą.

Może to nawiązanie do Pańskich zainteresowań z lat trzydziestych?

O Orwellu wiedziałem sporo, gdyż jednym z moich obowiązkow w „Dzienniku Żołnierza”, w ktorym wtedy pracowałem, był przegląd prasy brytyjskiej. W jednym z dziennikow Orwell prowadził rubrykę As I like it. Codziennie dwie minuty po trzeciej zdawałem materiał w redakcji „Dziennika Żołnierza”, w ktorym odnotowywałem i Orwella.

Po pewnym czasie spotkałem Kota Jeleńskiego[35]. W dalszym ciągu kontynuowałem poszukiwania lewicy antystalinowskiej.

Pozwoli Pan, że się wtrącę, ale czy nie było to działanie perspektywiczne, aby zwalczyć stereotyp Ukraińca – zdrajcy i mordercy?

Myślę, że tak. Miałem pewne powody, aby tak robić – ja reprezentowałem inną rzeczywistość.

Jak już wspomniałem, poznałem Kota Jeleńskiego, ktory pracował w mojej redakcji (wspolnie z Andrzejem Vincenzem). Dzięki niemu nawiązałem kontakt z Orwellem. Tłumaczenie Folwarku zwierzęcego rozpocząłem jeszcze w Monachium, w okresie nasilenia moich kontaktow z językiem ukraińskim. Wtedy też stworzyłem słownik ukraińsko-angielski. Matka Kota-Jeleńskiego[36] tłumaczyła w tym czasie Orwella na polski. Bywałem u niej. Narzekała na to, że syn związał się z jakąś Sycylijką…

Leonor Fini[37]…

Ach tak – nie wiedziałem… Kot Jeleński był nieślubnym synem hrabiego Sforzy, czego nigdy nie ukrywał. Zresztą śmiałem się z tego, bo gdyby jego ojcem był jakiś neapolitański pucybut, to by tak o tym nie opowiadał. Ja sam zresztą jestem snobem, gdyż noszę ubrania Ascott i Ralph Lauren, a krawaty Ferragamo. Ale to nie jest ważne. Podobno nienawidzimy u innych tych cech, ktore sami reprezentujemy.

Zaskoczył mnie Pan wiedzą o Jeleńskim. Nie sądziłem, że był wielką postacią w historii polskiej kultury. Matka Jeleńskiego napisała do Orwella. Ten od razu zapytał, jakie dam mu honorarium za prawo na przekład. Myślał więc zupełnie innymi kategoriami. Korespondowaliśmy – moje listy do niego zachowanesą w muzeum Orwella w Londynline-height: 13pt;ie. Ja sam posiadam jego listy do mnie, zdaje się dwa.

Wydanie ukraińskie zostało po przygotowaniu opublikowane przez Ukraińską Demokratyczną Partię Robotniczą – autentyczną partię antystalinowską – zresztą po długim, rocznym opoźnieniu, zarząd doszedł bowiem do wniosku, że jest to bajka. Potem jednak zmieniono zdanie. Poprosiłem Orwella o napisanie przedmowy do wydania ukraińskiego i opisania genezy powstania Folwarku zwierzęcego. Uczynił to za darmo. To z kolei zaowocowało korespondencją z Arturem Koestlerem[38]. W przedmowie Orwell opisał swoje młode lata w Eton. Oryginał przedmowy zaginął, więc nawet obecna wersja angielska w jego Dziełach zebranych jest tłumaczeniem z mojego tłumaczenia[39].

[…]

Завантажити повну pdf-версію видання



[1] Semen Petlura (ur. 1879 w Połtawie, zm. 1926 w Paryżu) – ukraiński polityk socjaldemokratyczny, naczelny dowodca wojsk URL, pisarz, dziennikarz oraz publicysta, prezydent Ukraińskiej Republiki Ludowej w latach 1919-1926. Od 1900 członek Ukraińskiej Partii Rewolucyjnej. Był socjalistą, jednym z założycieli Ukraińskiej Partii Socjal-Demokratycznej. Od 1917 związany z organizacjami dążącymi do budowy niepodległego państwa ukraińskiego. Dowodził Hajdamackim Koszem Słobodzkiej Ukrainy. Po ustanowieniu Hetmanatu Skoropadskiego znalazł się w opozycji. W listopadzie 1918 po zawieszeniu broni zawartym przez Ententę z Niemcami (wspierającymi Skoropadskiego) wzniecił powstanie – 14 grudnia 1918 zajął Kijow. Od 13 lutego 1919 do 10 listopada 1920 był prezesem Dyrektoriatu Ukraińskiej Republiki Ludowej. 21 kwietnia 1920 zawarł układ sojuszniczy z J. Piłsudskim. Od wspolnej polsko-ukraińskiej ofensywy na Kijow (maj 1920) do zawieszenia broni (12 października 1920) był jedynym uznawanym międzynarodowo szefem rządu Ukrainy. Po rozejmie w październiku 1920 walczył samotnie, pobity przez Armię Czerwoną został internowany w Polsce. Po wycofaniu międzynarodowego uznania Ukraińskiej Republiki Ludowej przebywał Polsce, a następnie po 1923 na emigracji w Budapeszcie, Wiedniu i Genewie, wreszcie w Paryżu. W 1926 z inspiracji służb radzieckich został zamordowany przez Szlema Szwarcbarda. Zostało to potwierdzone wiele lat poźniej – oskarżony utrzymywał, że morderstwa dokonał w akcie zemsty za wymordowanie jego rodziny na Ukrainie w okresie rządow Petlury. (Na prośbę I.Sz. używamy pisowni imienia Semen – Ł.J.).

[2] Hetmanat – potoczna nazwa państwa ukraińskiego w okresie 29 kwietnia – 26 grudnia 1918 (rządy hetmana Skoropadskiego). Paweł Skoropadski (ur. 1873, zm. 1943) był generałem rosyjskim. W kwietniu 1918 na inspirowanym przez Niemcow zjeździe partii chliborobow został wybrany na hetmana Ukrainy. Nazwa państwa z Ukraińskiej Republiki Ludowej została zmieniona na Państwo Ukraińskie. Najwyższą władzę stanowił sam Skoropadski jako hetman (Państwo Ukraińskie zostało uznane przez 30 państw). Po ewakuacji wojsk niemieckich z Ukrainy, a także ogłoszeniu chęci federacji z Rosją, nastąpiło osłabienie władzy zależnego od Niemiec hetmana. 13 listopada 1918 odbyło się w Kijowie spotkanie przedstawicieli ukraińskich partii socjalistycznych, na ktorym uchwalono utworzenie Dyrektoriatu URL. Wzniecono powstanie przeciw hetmanowi – 18 listopada nastąpiła bitwa pod Motowyliwką. Spowodowała ona w niedługim czasie zajęcie stolicy. W połowie grudnia opanowano całe terytorium kraju. Nowe władze ogłosiły 26 grudnia 1918 przywrocenie URL. Skorpadski udał się w następstwie tych wydarzeń na emigrację.

[3] Dyrektoriat – nazwa rządow w URL powstałych w wyniku obalenia proniemieckiego Hetmanatu. 13 listopada 1918 w Kijowie powstał Dyrektoriat jako kolegialny organ, ktory miał kierować powstaniem przeciwko Skoropadskiemu i popierającym go Niemcom. Formalne istnienie tego organu proklamowano dzień poźniej. W jego skład weszli: W. Wynnyczenko (przewodniczący), S. Petlura (Naczelny Ataman Wojsk URL), F. Szweć, O. Andrijewskyj, A. Makarenko. Dyrektoriat utworzył rząd, czyli Radę Zarządzających Sprawami Państwa. Jego siedzibą była początkowo Biała Cerkiew, a od 14 grudnia Kijow. Na skutek ofensywy sowieckiej w styczniu i lutym 1919 Dyrektoriat zmuszony był przenieść się do Winnicy, a następnie do Kamieńca Podolskiego. 22 stycznia 1919 Dyrektoriat ogłosił akt zjednoczenia URL i Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej. W lutym 1919 Wynnyczenko zrezygnował z przewodniczenia Dyrektoriatowi, następnie ustąpili Makarenko i Szweć. Faktyczną władzę przejął S. Petlura. 31 sierpnia 1919, po wycofaniu się z Kijowa Armii Ochotniczej, Petlura przeniosł tam swoją siedzibę, aby następnie stracić ją na rzecz „Białych”gen. I. Denikina, a poźniej bolszewikow. Petlura doprowadził do podpisania 22 kwietnia 1920 tzw. umowy warszawskiej. Przewidywała ona wspolną wojnę przeciwko bolszewikom, a następnie uznanie przez Polskę niepodległości URL na terenach na wschod od linii rzeki Zbrucz. 7 maja 1920 oddziały polskie i ukraińskie zajęły Kijow. W czerwcu wobec ofensywy zmuszone były do odwrotu. W wyniku klęski sowieckiej w wojnie z Polską bolszewicy zawarli w październiku 1920 zawieszenie broni. Armia ukraińska pokonana przez bolszewikow ewakuowała się do Polski, gdzie została internowana. Dyrektoriat przyjął ustawy umożliwiające dalsze działanie URL na wychodźstwie. Organami władzy miały być: Państwowa Rada Narodowa, Rada Ministrow Ludowych, Dyrektoriat. Rezydowały one początkowo w Tarnowie i Częstochowie, następnie w Warszawie, Pradze i Paryżu.

[4] Piotr Choynowski (ur. 1885 w Warszawie, zm. 1935 w Otwocku) – powieściopisarz i felietonista. Studiował chemię w Warszawie, we Lwowie, a także historię i filozofię w Zurychu i na UJ. W 1914 wstąpił do Legionow, ale z powodu złego stanu zdrowia zmuszony był opuścić wojsko. Od 1916 mieszkał w Warszawie. W latach 1920-1922 redagował „Tygodnik Ilustrowany” (wspołpraca do 1930). Od 1933 był członkiem Polskiej Akademii Literatury. Był nowelistą, w swoich pracach nawiązywał do tworczości H. Sienkiewicza. Przełożył na polski m.in. Cierpienia młodego Wertera J.W. Goethego. Zmarł na gruźlicę.

[5] Antoni Fertner (ur. 1874, zm. 1959) – aktor. Występował głownie w Warszawie, był wybitnym komikiem – zagrał m.in. Papkina w Zemście A. Fredry. Znany też z rol w farsach, rewiach i w filmie (Antoś pierwszy raz w Warszawie, 1908). Autor wspomnień pt. Podroże komiczne (1960).

[6] Natalia Łebedźka-Chołodna – corka A. Liwyćkiego, prezydenta URL.

[7] Pomimo poszukiwań przeprowadzonych przez I. Szewczenkę i Ł. Jasinę w domu prof. Szewczenki, rzeczonych zdjęć nie udało się odnaleźć (przyp. Ł.J.).

[8] Skępe – miasto w wojewodztwie kujawsko-pomorskim. Ośrodek turystyczno-wypoczynkowy, prawa miejskie posiadał w latach 1445-1870 i ponownie od 1997. W pobliskiej wsi Wymyślin znajduje się klasztor Bernardynow, ktory od XV wieku jest ośrodkiem kultu maryjnego.

[9] Hanna Kister – corka Mariana. Autorka utworu „Pegazy na Kredytowej”. Wspomnienia (1980).

[10] Wanda Piłsudska (ur. 1918 w Warszawie, zm. 2001 w Warszawie) – najstarsza corka Jozefa Piłsudskiego – lekarz psychiatra. We wrześniu 1939 wraz z matką i młodszą siostrą Jadwigą została ewakuowana specjalnym samolotem przez Szwecję do Anglii. W Edynburgu ukończyła medycynę. Następnie pracowała jako psychiatra w polskim szpitalu pod Londynem. Była zaangażowana w pracę Instytutu im. J. Piłsudskiego w Londynie. W 1990 powrociła na stałe do Polski.

[11] „Robotnik” – pismo socjalistyczne założone 1894 jako organ prasowy Polskiej Partii Socjalistycznej w Krolestwie Polskim. Wydawany nielegalnie. W latach 1906-1918 (po rozłamie w PPS) ukazywały się dwa pisma o tej nazwie. W okresie 1918-1939 był wydawany w Warszawie jako organ władz centralnych PPS.

[12] Marko Bezruczko (ur. 1883 w Zaporożu, zm. 1944 w Warszawie) – generał armii URL. W 1912 podjął studia w Mikołajewskiej Akademii Sztabu Generalnego. W 1918 jako oficer Sztabu Generalnego kierował I Oddziałem Armii URL. W 1919 był szefem sztabu Samodzielnego Korpusu Strzelcow Siczowych. W wojnie polsko-bolszewickiej był dowodcą 6. Dywizji Strzelcow Siczowych. 7 maja 1920 dowodzona przez niego 6. Dywizja Strzelcow Siczowych wraz z wojskami polskimi zdobyła Kijow. Kierował obroną Zamościa przed Armią Czerwoną w 1920. Brał udział w rozbiciu Armii Konnej Budionnego. W latach 1921-1924 był członkiem Wyższej Rady Wojennej URL. W latach trzydziestych pełnił funkcję przewodniczącego Ukraińskiego Stowarzyszenia Historycznego w Warszawie. Został pochowany na cmentarzu prawosławnym na warszawskiej Woli.

[13] Andrij Liwyćkyj (ur. 1879 we wsi Łypiawo, zm. 1954 (?) w Karlsruhe w RFN) – minister spraw zagranicznych w rządzie Petlury, prezydent Ukraińskiej Republiki Ludowej na emigracji (od 1926). Ukończył studia prawnicze w Kijowie. Od 1901 członek Rewolucyjnej Partii Ukraińskiej. W latach 1905-1920 jeden z liderow Ukraińskiej Socjalno-Rewolucyjnej Partii. Od 1917 członek Centralnej Rady. Od kwietnia 1919 minister sprawiedliwości i wicepremier URL (od sierpnia 1919 roku także minister spraw zagranicznych). Jako minister spraw zagranicznych URL stał na czele delegacji ukraińskiej, ktora we wrześniu 1919 przybyła do Warszawy, by rozpocząć rokowania, ktore doprowadziły w konsekwencji do tajnego sojuszu Polski i URL w lutym 1920 i konwencji politycznej z 21 kwietnia 1920. Od października 1920 premier URL. Od końca 1921 przebywał w Warszawie. Po zamordowaniu S. Petlury (1926) został wybrany na przewodniczącego Dyrektoriatu URL – prezydenta URL na emigracji. Koordynował wszystkie działania ukraińskiej emigracji niepodległościowej tego odłamu, w tym był inicjatorem wieloletniej wspołpracy ze Sztabem Głownym Wojska Polskiego. Do roku 1939 Liwyćkyj mieszkał w Warszawie chroniony przez polskie władze. W latach 1939-1944 był trzymany pod nadzorem Niemcow w Łańsku pod Łodzią. Był głownym organizatorem powstania w marcu 1945 Ukraińskiego Komitetu Narodowego. Sprawował polityczny patronat nad Ukraińską Armią Narodową. Na emigracji w zachodnich Niemczech konsolidował organizacje polityczne emigracji ukraińskiej. Był ojcem Mykoły Liwyćkiego, prezydenta URL na uchodźstwie 1967-1989.

[14] ONR – Oboz Narodowo-Radykalny – skrajnie prawicowe ugrupowanie polityczne założone w kwietniu 1934 przez byłych działaczy endeckiego Obozu Wielkiej Polski. W lipcu 1934 został rozwiązany przez władze państwowe (podejrzani o zamach na ministra B. Pierackiego). Działał nielegalnie, w 1935 w wyniku rozłamu podzielił się na ONR – „Falangę” i „A.B.C.” (podczas okupacji niemieckiej ONR „A.B.C.” utworzyła m.in. Związek Jaszczurczy, „Falanga” – Konfederację Narodu).

[15] Instytut Wschodni – polska instytucja naukowa w Warszawie istniejąca w latach 1926-1939. Jeden z pierwszych na świecie ośrodkow badań sowietologicznych. Instytut miał na celu prowadzenie badań nad mniejszościami narodowymi oraz grupami emigracyjnymi z terenu ZSRR. Propagował też założenia prometejskie. Pracownicy IW redagowali czasopisma: „Wschod-Orient”, „Biuletyn Polsko-Ukraiński”, „Problemy Europy Wschodniej”. Prezesem był S. Siedlecki, po nim w 1939 – J. Kucharzewski. Pracownikami byli m.in. historycy: O. Gorka i W. Tomkiewicz. Placowka była inicjatorem spotkań z reprezentantami emigracji politycznej z terenu ZSRR. Celem działalności dydaktycznej Instytutu było praktyczne przygotowanie słuchaczy do pracy dyplomatycznej na Wschodzie. Istniejąca przy IW szkoła umożliwiała pogłębianie wiedzy na temat językow, kultury i historii krajow Orientu. Wśrod wykładowcow i wychowankow znalazły się poźniejsze sławy polskiej orientalistyki: A. Zajączkowski, W.R. Kotański i J. Reychman.

[16] Leon Wasilewski (ur. 1870 w Petersburgu, zm. 1936 w Warszawie) – działacz PPS, publicysta, historyk, premier. Jeden z przywodcow nurtu niepodległościowego w PPS (od 1905) – członek Centralnego Komitetu Robotniczego, wiceprzewodniczący Rady Naczelnej. W latach 1918-1919 był ministrem spraw zagranicznych. Założył Instytut Badania Najnowszej Historii Polski, gdzie pełnił funkcję prezesa. Był członkiem komisji rzeczoznawcow do spraw mniejszości narodowych wojewodztw wschodnich przy Radzie Ministrow. Jest autorem wielu publikacji: Ukraina i sprawa ukraińska (1912), Litwa i Białoruś. Przeszłość – teraźniejszość – tendencje rozwojowe (1912), Jozef Piłsudski, jakim go znałem (1935). Ojciec Wandy Wasilewskiej.

[17] Instytut Europy Środkowo-Wschodniej.

[18] Zdzisław Zmigryder-Konopka (ur. 1897 w Warszawie, zm. 1939 we Lwowie) – historyk starożytności. Związany z UW, professor Wolnej Wszechnicy Polskiej. Zajmował się ewolucją ustroju rzymskiego i historią wojskowości. Autor m.in. pracy Studia nad historią ustroju rzymskiego (cz. 1: 1936).

[19] Tadeusz Zieliński (ur. 1859 w Skrzyprzyńcach koło Humania, zm. 1944 w Schondorf koło Monachium) – filolog klasyczny, filozof i historyk kultury. Studiował na uniwersytetach niemieckich. Był uczniem wielkich filologow klasycznych XIX wieku. Od 1884 był profesorem uniwersytetu w Petersburgu, od 1922 Uniwersytetu Warszawskiego. Autor kilkuset prac z zakresu literatury, kultury i religii starożytnej, pisanych w kilku językach. Najbardziej znane prace to cykle: Religie świata antycznego (1921-1934) i Świat antyczny (1930-1938).

[20] Moj pobyt w Waszyngtonie w styczniu 2009 roku był możliwy tylko dzięki wsparciu Ihora Szewczenki (przyp. Ł.J.).

[21] Stanisław Maczek (ur. 1892, zm. 1994) – generał. Od 1918 w Wojsku Polskim. W okresie 1938-1939 dowodca 10. Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej. Następnie w 1940 dowodził 10 Brygadą Kawalerii Pancernej we Francji. W latach 1942-1945 dowodca legendarnej 1 Dywizji Pancernej w Wielkiej Brytanii. Uczestnik walk na froncie zachodnim (bitwa pod Falaise 1944). W okresie 1945-1947 dowodca 1. Korpusu Polskiego w Wielkiej Brytanii. Pozostał na emigracji. Kawaler Orderu Orła Białego. Autor wspomnień: Od podwody do czołga (1961).

[22] OUN – Organizacja Ukraińskich Nacjonalistow – ukraińska organizacja nacjonalistyczna działająca od 1929, głownie na terenach południowo-wschodniej Polski; czołowi działacze: J. Konowalec, A. Melnyk, S. Bandera; 1939-1940 rozłam na OUN-M (Melnyk) i OUN-B (Bandera). Podczas II wojny światowej na bazie OUN powstały formacje wojskowe, część z nich wspołpracowała z Niemcami. Po II wojnie światowej OUN kontynuowała działalność na emigracji.

[23] Izaak Mazepa (ur. 1884 w Kostobobrowie na Czernihowszczyźnie, zm. 1952 w Augsburgu w Niemczech) – premier URL, ukraiński działacz społeczny, polityk socjalistyczny. Studia ukończył w Petersburgu. Od 1905 był członkiem Ukraińskiej Socjal-Demokratycznej Partii Robotniczej. Następnie przebywał w Jekaterynosławiu, gdzie w czasie rewolucji lutowej został członkiem dumy miejskiej oraz rady delegatow robotniczych i chłopskich. Po powstaniu URL w 1919 wszedł do rządu Borysa Martosa jako minister spraw wewnętrznych. Od 1919 do maja 1920 stał na czele Rady Ministrow URL. Podał się do dymisji w proteście przeciw zgodzie S. Petlury na oddanie Ukrainy Zachodniej (wschodniej Galicji) Polsce. Zimą 1920/1921 brał udział w nieudanej wyprawie wojskowej (tzw. drugi pochod zimowy) z terytorium Polski na Ukrainę. Po klęsce przebywał na emigracji. W 1920-1923 mieszkał we Lwowie. Był redaktorem ukraińskich pism socjalistycznych. Od 1923 przebywał w Czechosłowacji. Od 1927 był docentem w Ukraińskiej Akademii Gospodarczej w Poděbradach. Po roku 1945 wyjechał do Niemiec Zachodnich. Od 1947 roku pracował w Ukraińskim Instytucie Technicznym i Gospodarczym w Monachium. W latach 1948-1952 był pierwszym przewodniczącym Organu Wykonawczego Ukraińskiej Rady Narodowej na Uchodźstwie.

[24] Marran – właśc. Marrani (z hiszp. „świnia”) określenie dotyczące Żydow z Połwyspu Iberyjskiego, ktorzy przyjmowali chrzest w celu uniknięcia prześladowań religijnych.

[25] Wasyl Biłas (ur. 1911, zm. 1932) – ukraiński nacjonalista, zamachowiec. Członek Ukraińskiej Wojskowej Organizacji oraz Organizacji Ukraińskich Nacjonalistow. Był uczestnikiem zamachu na Tadeusza Hołowkę. Został skazany na karę śmierci za uczestnictwo w tym zamachu oraz za akcje ekspropriacyjne na urząd pocztowy i urząd skarbowy w Grodku Jagiellońskim.

[26] Dmytro Danyłyszyn (ur. 1907, zm. 1932) – ukraiński działacz nacjonalistyczny, terrorysta. Członek Ukraińskiej Wojskowej Organizacji oraz Organizacji Ukraińskich Nacjonalistow. Był uczestnikiem zamachu na Tadeusza Hołowkę. Został skazany na karę śmierci i stracony wraz z Wasylem Biłasem.

[27] 24 grudnia w rocznicę stracenia obydwu członkow UWO w 1932 roku.

[28] W 1939 w konspiracji powstała PPS-WRN. Działali w niej m.in. T. Arciszewski, K. Pużak, Z. Zaremba.

[29] Tadeusz Wuttke (ur. 1923 w Warszawie, zm. 1944 w Warszawie) – podporucznik, uczestnik powstania warszawskiego w szeregach 2 kompanii „Rudy” II plutonu „Alek”batalionu „Zośka”Armii Krajowej (przyp. Ł.J.).

[30] Nansenowski paszport – potoczna nazwa dowodu tożsamości wydawanego bezpaństwowcom przez państwo ich pobytu, spełniającego funkcje dokumentu podroży poza krajem miejsca zamieszkania.

[31] Jak wynika z informacji uzyskanych od prof. Franka Sysyna, Ihor Szewczenko był także słuchaczem Wolnego Ukraińskiego Uniwersytetu w Pradze. Pewnym symbolem jest to, że właśnie na tym uniwersytecie (obecnie w Monachium) otrzymał on swoj ostatni – już In memoriam – tytuł doktora honoris causa (przyp. Ł.J.).

[32] George Macaulay Trevelyan (ur. 1876, zm. 1962) – historyk brytyjski. Autor Historii Anglii (1926, wyd. pol. 1963), Historii społecznej Anglii od Chaucera do Wiktorii (1944, wyd. pol. 1961).

[33] Łesia Ukrainka, właśc. Larysa Kosacz-Kwitka (ur. 1871, zm. 1913) – poetka ukraińska. Autorka liryki, poematow epickich i dramatow psychologicznych (Błakytna trojanda). Zajmowała się także tematyką biblijną i motywami folklorystycznymi (Pieśń lasu). Publikowała artykuły krytyczno-literackie oraz przekłady (A. Mickiewicz, G. Byron, W. Szekspir). Popularyzowała w praise rosyjskojęzycznej wspołczesną literaturę polską. Zajmowała się J. Słowackim i S. Wyspiańskim.

[34] George Orwell, Kolhosp tvaryn: Kazka, przeł. Ivan Černjatyns’kyj, Neu Ulm: Prometej b.r.w. (1947).

[35] Konstanty (Kot) Aleksader Jeleński (ur. 1922 w Warszawie, zm. 1987 w Paryżu) – eseista, tłumacz i krytyk literacki. Od roku 1939 przebywał we Włoszech (był sekretarzem ambasadora RP w Rzymie B. Wieniawy-Długoszewskiego). Następnie walczył w 1940 w obronie Francji. Po klęsce udał się do Wielkiej Brytanii, gdzie studiował w Saint-Andrews i w Oksfordzie. Całą wojnę służył w 1. Dywizji Pancernej gen. S. Maczka. W latach 1944-1946 był członkiem redakcji (w 1946 redaktorem naczelnym) „Dziennika Żołnierza 1. Dywizji Pancernej”. Do Francji powrocił w 1944. Pozostał na emigracji. Mieszkał w wielu miastach Europy. Był stałym wspołpracownikiem paryskiej „Kultury”. Zapewnił temu pismu obeznanie w strukturach literackich i kulturalnych Paryża. W 1951 w Rzymie poznał Leonor Fini, włoską malarkę. W Paryżu (od 1952) zajmował się prowadzeniem pisma „Prevues”. Pełnił też funkcję kierownika sekcji wschodnioeuropejskiej w sekretariacie generalnym Kongresu Wolności Kultury. Był propagatorem tworczości W. Gombrowicza, Cz. Miłosza i A. Wata. Uznawany jest za głownego promotora literatury polskiej na Zachodzie. Jest autorem esejow o literaturze, kulturze emigracyjnej i europejskiej (Zbiegi okoliczności, 1981; wybor Szkice, 1990), prac z dziedziny krytyki sztuki (Leonor Fini, 1968; Jan Lebenstein, 1980).

[36] Teresa (Rena) Jeleńska ze Skarżyńskich – tłumaczka.

[37] Leonor Fini (ur. 1908, zm. 1996) – włoska malarka. Za namową K. Jeleńskiego udostępniła Galerii Lambert (pomysłodawcą i założycielem był K. Romanowicz) listę adresow marszandow, kolekcjonerow, snobow i bywalcow salonow oraz krytykow sztuki. K. Jeleński był doradcą artystycznym tej galerii oraz autorem wstępow do katalogow, recenzentem.

[38] Artur Koestler (ur. 1905, zm. 1985) – pisarz angielski pochodzenia węgierskiego. Od 1940 mieszkał w Wielkiej Brytanii. Autor głośnej powieści Ciemność w południe (1940) ukazującej mentalność funkcjonariuszy partii bolszewickiej i losy ofiar procesow stalinowskich w latach trzydziestych.

[39] Przedmowa G. Orwella została napisana specjalnie dla ukraińskiego przekładu, zob. s. 7-12. List G. Orwella do Arthura Koestlera z 20 września 1947 zob. w: The Collected Essays, Journalism and Letters of George Orwell, t. 4: In Front of Your Nose, 1945-1950, red. S. Orwell i I. Angus, London 1968 (list nr 91), s. 379-380.

Звертаємо вашу увагу: через зміни в структурі сайту, повна електронна версія цієї книги зараз розміщена у рубриці “Бібліотека” , де ви також знайдете і матимете змогу скачати низку інших наукових видань з історії та суміжних дисциплін.

міжнародний інтелектуальний часопис

Don't Miss